7 września policjanci realizując zadania związane z poszukiwaniem młodej dziewczyny, która nie powróciła do zakładu poprawczego, sprawdzali ustalone adresy, gdzie mogła się ukryć. Pod jednym z adresów zastali mężczyznę, który stanowczo oświadczył, że poszukiwanej tu nie ma. Policjanci jednak dostrzegli w pomieszczeniu bukiet kwiatów, co wzbudziło ich podejrzenia. Podczas sprawdzenia pomieszczeń odnaleźli 20-latkę, która przed mundurowymi ukryła się w szafie. Zaskoczona kobieta trafiła prosto do zakładu poprawczego.
Tydzień temu do Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim wpłynęło zgłoszenie, że jedna z wychowanek pobliskiego zakładu poprawczego nie powróciła po przepustce do placówki w wyznaczonym terminie. Sprawą zajęli się mińscy patrolowi. Wykonując szereg czynności, ustalili kilka możliwych adresów jej przebywania. Jednym z nich było mieszkanie w Mińsku Mazowieckim.
Gdy funkcjonariusze zapukali do drzwi, otworzył im 40-letni mężczyzna. Poinformowany o przyczynie wizyty policjantów,oświadczył, że w mieszkaniu przebywa sam i stanowczo zaprzeczył, aby przebywała w nim wskazana kobieta.
Uwagę mundurowych przykuł bukiet świeżych kwiatów. W związku z tym postanowili to wnikliwie sprawdzić. Podczas sprawdzenia pomieszczeń, odnaleźli poszukiwaną 20-latkę, która ukryła się przed mundurowymi w szafie.
Prosto z interwencji poszukiwana trafiła do zakładu poprawczego.
sierż. szt. Elżbieta Zagórska/ea